Polish singer born in 1969. Her music activity has begun in 1995 in famous 'Piwnica pod Baranami'. For most of people she is known from the song 'Bombonierka', recorded with the famous Polish singer, Grzegorz Turnau.
mamaMinisterstwo Cyfryzacji ogłosiło swoją coroczną listę najpopularniejszych imion, które rodzice najczęściej nadawali dzieciom w roku 2021. Większość z tych najpopularniejszych imion od lat pozostaje niezmienna, więc myślę, że w tym roku będzie podobnie. Wciąż królują Zuzia i Antek, ale co mnie zdziwiło – do 20-stki najczęściej nadawanych imion awansował Leon. Kiedyś imię to było stosunkowo rzadkie – gdzieś pod koniec czwartej, nawet piątej dziesiątki. W sumie fajnie, że do łask wracają imiona tradycyjne i przez jakiś czas zapomniane. Nie pamiętam, abym kiedykolwiek spotkała Leona, który miałby powiedzmy – 30 lat. Wybory rodziców jak widać zmieniają się na przestrzeni lat :).Ranking imion dla dziewczynek w 2021 rokuZuzanna – 6562 dziewczynekZofia – 6325Hanna – 6056Julia – 5954Maja – 5585Laura – 5569Oliwia – 4770Alicja – 4767Lena – 4559Pola – 4483Jeśli chodzi o najbardziej oryginalne (i najrzadziej nadawane) imiona żeńskie, to na liście znajdują się np. Chanel, Selina czy Fabiola. O niektórych z nich nawet wcześniej nie słyszałam! Całe szczęście niektóre pomysły rodziców nie doczekały się realizacji. Pipa, Koka i Nutella nie przypadły do gustu urzędnikom z imion dla chłopców w 2021 rokuJeśli chodzi o chłopców, to lista najbardziej popularnych w ubiegłym roku imion, wygląda tak:Antoni – 7821 chłopców Jan – 6975Aleksander – 6919Franciszek – 6629Jakub – 6427Leon – 5296Mikołaj – 5205Szymon – 4962Filip – 4884Stanisław – 4899Z drugiej strony listy imion męskich znajdują się te nadawane najrzadziej, jak: Zlatan, Platon czy Santino. Z pewnością część z nich jest wybierana dla dzieci obcokrajowców i narodzonych w związkach mieszanych pod względem narodowości. Można jednak spotkać również typowo polskie imiona: np. Bożydar, Czcibor, Zbyszko czy Zawisza. Zastanawiam się, jak takie imiona (jeśli w ogóle?) się zdrabnia…? Są też imiona nieco dziwne. W 2019 w Katowicach na świat przyszedł Wiedzimin, na cześć bohatera książek Andrzeja Sapkowskiego. Rodzice chcieli go nazwać Wiedźmin, ale urzędnik się nie zgodził, musieli więc pójść na kompromis. Rodzice Rambo i Jointa nie mieli tyle szczęścia. Musieli zweryfikować swoje stronie Ministerstwa Cyfryzacji można przeczytać listy popularności imion z podziałem na województwa. Jeśli akurat jesteś na etapie wybierania imienia dla dziecka, może akurat znajdziesz tam coś, co Cię zainspiruje?mamaNajlepsze seriale NetflixDawno minęły czasy, w których serial kojarzył się z brazylijskim tasiemcem lub polską kilkusetodcinkową produkcją, od której bolą oczy. Razem z pojawieniem się w Polsce serwisu Netflix, zyskaliśmy dostęp do wciągających produkcji na światowym poziomie. Z wieeeelu propozycji dostępnych na...mamaJak rozpoznać zaburzenia integracji sensorycznej?Życie dziecka z zaburzeniami integracji sensorycznej bywa bardzo trudne. Ono nie chce się złościć, wybuchać, przeszkadzać, krzyczeć, bić i gryźć, nie chce wpadać w histerię i przeszkadzać podczas lekcji. Bardzo chciałyby mieć przyjaciół i bawić się z innymi dziećmi. Nie...mamaOjciec moich dzieci nie pomaga mi w domu!Nie mogę dłużej milczeć, ani tego ukrywać. Jestem wkurzona i muszę to powiedzieć publicznie, niech wybrzmi raz na zawsze. Ojciec moich dzieci nie pomaga mi ani w ich wychowaniu, ani w żadnych pracach domowych. Związek partnerski - co to tak...mamaNajciekawsze gry dla 2 latków – TOP 10Zebrałam w jednym wpisie najciekawsze i najpiękniejsze gry dla 2-latków. Jeśli zastanawiasz się czy dwulatek jest w stanie grać w gry planszowe, odpowiedź jest prosta: TAK! Gra planszowa to świetny pomysł na prezent dla dziecka. Planszówki, nawet te dla najmłodszych...mamaPark rozrywki Playmobil – Dziecięca Mapa ŚwiataJeśli są jakieś krainy szczęśliwego dzieciństwa, to z pewnością jedną z nich jest niemiecki Playmobil FunPark. Jako dziecko bez wahania chciałabym tu zamieszkać, bo ilość i różnorodność atrakcji i możliwości spędzania czasu w tym miejscu jest praktycznie nieograniczona. park rozrywki...
Basia's album ITS THAT GIRL AGAIN was released March 2009Check www.basiasongs.com or www.basiaweb.com"Until You Come Back To Me" by Basia during the Sala Kon
"M jak miłość" to bardzo rodzinny serial, w którym nie zabrakło miejsca dla rodzeństwa Wudkiewicz. Tylko nieliczni fani "M jak miłość" wiedzą, że serialowa Basia Rogowska, czyli Maja Wudkiewicz (7 l.) prywatnie jest starszą siostrą Mikołaja Zduńskiego, dla którego w serialu jest ciocią. Niespełna 2-letni Ignacy Wudkiewicz w "M jak miłość" gra syna Kingi (Katarzyna Cichopek) i Piotrka (Marcin Mroczek) i bratanka Basi. "M jak miłość" po wakacjach 2015 nowe odcinki do wtorku, o godz. w TVP2 Maja i Ignacy Wudkiewicz do obsady "M jak miłość" dołączyli niespełna rok temu, a już mają wierne grono fanów na Facebooku. Profil serialowej Basi Rogowskiej polubiło ponad 3 tysiące osób. I ta liczba stale rośnie. Nie ma się jednak co dziwić, bo mała gwiazda "M jak miłość" jest naprawdę urocza. A jej młodszy braciszek to słodziak jakich mało. Przeczytaj: M jak miłość po wakacjach 2015. Artur na wózku po wypadku! Jego córka Basia przeżyje dramat7-letnia aktorka chętnie dzieli się z internautami zdjęciami z planu "M jak miłość", na których nie brakuje także małego Ignasia. Już na pierwszy rzu oka widać, że Basia i Mikołaj świetnie się czują wśród starszych aktorów. Katarzyna Cichopek pokochała swojego serialowego synka jak własne dziecko. Także Maja Wudkiewicz szybko złapała bliski kontakt z całą ekipą serialu. Chociaż w roli Basi Rogowskiej zastąpiła Dianę Dudzińską, która w "M jak miłość" była od samego początku, to niemal od razu podbiła serca wszystkich. Patrz: M jak miłość po wakacjach 2015. Piotrek z synem Mikołajem na pikniku. A gdzie Kinga?W przerwach między wspólnymi ujęciami Maja i Ignacy, jak przystało na kochające się rodzeństwo, spędzają czas razem. Ale takie momenty, gdy serialowi Basia i Mikołaj grają wspólnie w odcinku, zdarzają się niezwykle rzadko. Córka Marysi (Małgorzata Pieńkowska) i Artura (Robert Moskwa) odwiedza swojego bratanka Miśka i bratanicę Lenkę (Marysia Głowacka) dość często, ale te sceny nie są pokazywane w "M jak miłość". Chcesz wiedzieć więcej o ''M jak miłość''? Odwiedź nas na Facebooku! ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości na e-mail Nasi Partnerzy polecają Więcej z działu m jak miłość
People named To Nie Moie Imie. Find your friends on Facebook. Log in or sign up for Facebook to connect with friends, family and people you know. Log In. or. Sign Up.
Moderatorzy: _TOM_, niki 28, Kazimierz1961 mirek zarząd pkmd Posty: 1622 Rejestracja: 07 gru 2004, 10:31 Imie i Nazwisko: Mirek Żak Miejsce zamieszkania/miasto/: Wadowice Lokalizacja: Wadowice Kontaktowanie: Identyfikacja wroga Coś mnie tknęło o zbadałem kał pod mikroskopem. A co zobaczyłem .......... ...sami zobaczcie. Nie mam pojęcia skąd się to wzięło i co to jest. Może ktoś to już widział. Załączniki ( KiB) Przejrzano 6247 razy bjarka członek PKMD Posty: 732 Rejestracja: 20 gru 2004, 23:32 Imie i Nazwisko: Beata Jarka Lokalizacja: Laskowiec Kontaktowanie: Post autor: bjarka » 03 sty 2007, 00:54 Moim zdaniem to jakiś składnik planktonu. Nie oznacza to jednak, że powinnismy go lekceważyć. Trochę niżej znajduje sie apel Wojtka (fomalhaut) , aby gromadzić gdzieś różne zdjecia mikroskopowe i próbować zidentyfikować osobniki, które żyją w wodzie. Przekonamy się wówczas, jak różnorodne stworzenia żyją w naszych zbiornikach i może z czasem nauczymy się odróżniać je od pasożytów. mirek zarząd pkmd Posty: 1622 Rejestracja: 07 gru 2004, 10:31 Imie i Nazwisko: Mirek Żak Miejsce zamieszkania/miasto/: Wadowice Lokalizacja: Wadowice Kontaktowanie: Post autor: mirek » 03 sty 2007, 18:53 Zapomniałem dodać że fotka była robiona pod mikroskopem w powiększeniu 100 x . bjarka członek PKMD Posty: 732 Rejestracja: 20 gru 2004, 23:32 Imie i Nazwisko: Beata Jarka Lokalizacja: Laskowiec Kontaktowanie: Post autor: bjarka » 03 sty 2007, 22:46 No widzisz Mirku, nikt mądry nie chce się podjąć. Myślę, że Marek Marcinkiewicz na pewno wiedziałby, co to za stworzenie. Osobnik prawdopodobnie należy do widłonogów. Formy wolnożyjące mają ciało podzielone na głowotułów i odwłok oraz wyraźną segmentację tułowia. Natomiast u form pasożytniczych budowa ciała jest znacznie uproszczona, zanika segmentacja, zmienia się kształt. Moim zdaniem ten przyjemny chrząszcz nie jest pasożytem. Może trochę jest podobny do argulusa, ale tamten jest dużo większy, szerszy ( całkiem płaski i przezroczysty. mirek zarząd pkmd Posty: 1622 Rejestracja: 07 gru 2004, 10:31 Imie i Nazwisko: Mirek Żak Miejsce zamieszkania/miasto/: Wadowice Lokalizacja: Wadowice Kontaktowanie: Post autor: mirek » 03 sty 2007, 23:32 Od Klosa dostałem informację, że to coś z rodzaju stawonogów, tylko że nie wiedział to właśnie takie powiększenia, chociaż może to niczego nie zmienia. Cały czas widzę pod mikroskopem jakieś jaja w kształcie kasztanów; okrągłe z drobnymi wypustkami. J-23 entuzjasta Posty: 653 Rejestracja: 09 gru 2004, 23:45 Lokalizacja: Breslau niegdys Wrocław Post autor: J-23 » 03 sty 2007, 23:49 Mirek pisze: Cały czas widzę pod mikroskopem jakieś jaja w kształcie kasztanów; okrągłe z drobnymi wypustkami. Powiekszenie trzeba zawsze OBOWIAZKOWO podac. Mialem ci na priva pisac ale jak juz sie tak zlozylo ze sie temat rozwinal to napisze na ogolnym. Gdzies na sieci widzialem takie "rogate" jaja i byly to jaja jakiegos kolcoglowa chyba- ale glowy nie dam. Niestety nijak nie moge tej strony znalezc....Sfotografuj te jaja i pokaz, moze ktos cos wymysli. Jedno jest (prawie) pewne- jak znalazles jaja to predzej czy pozniej znajdziesz i kure ;(. Na poczatku "kariery" domoroslego parazytologa to chyba przez tydzien czasu ogladalem jakies jajca zanim znalazlem doroslego nicienia w odchodach. A ze nie bylem pewny co to takiego to nie leczylem ryby niczym... J-23 gajowa entuzjasta Posty: 1899 Rejestracja: 06 maja 2006, 15:21 Imie i Nazwisko: Barbara Bogdańska Miejsce zamieszkania/miasto/: Kraków Lokalizacja: Kraków Kontaktowanie: Post autor: gajowa » 04 sty 2007, 00:02 Czy te "kasztany" wyglądały może jak to? Znalazłam je w odchodach heckela (nie z tych nowych) i pytałam Andrzeja co to moze być. Było tego 4 sztuki. Może niech Andrzej napisze co mi odpowiedział co podejrzewał co to jest. Powiększenie 10x plus mikrookular=200razy Basia Gajowa Załączniki Obraz ( KiB) Przejrzano 6148 razy Obraz ( KiB) Przejrzano 6148 razy Obraz ( KiB) Przejrzano 6148 razy gajowa entuzjasta Posty: 1899 Rejestracja: 06 maja 2006, 15:21 Imie i Nazwisko: Barbara Bogdańska Miejsce zamieszkania/miasto/: Kraków Lokalizacja: Kraków Kontaktowanie: Post autor: gajowa » 10 sty 2007, 22:48 To jest "coś" co znalazłam w odchodach jednego z nowo przybyłych heckeli. Nie ruszało się to "to", ale wyglada na jakies glisty. Czy ktoś widział cos takiego? Szczególnie pytam Hansa J-23 (miło ze uzupełnił profil), bo ma spora wiedzę na te tematy no i Andrzeja S "Ambrę". Może Adam Deptak i Rafał W też pomogą? Zdjecie nr 003 robione w powiększeniu 80x Pozostałe zdjecia 200x Basia Gajowa Załączniki powiększenie 80x Obraz ( KiB) Przejrzano 6091 razy powiększenie 200x Obraz ( KiB) Przejrzano 6091 razy powiększenie 200x Obraz ( KiB) Przejrzano 6092 razy Ostatnio zmieniony 11 sty 2007, 00:14 przez gajowa, łącznie zmieniany 1 raz. gajowa entuzjasta Posty: 1899 Rejestracja: 06 maja 2006, 15:21 Imie i Nazwisko: Barbara Bogdańska Miejsce zamieszkania/miasto/: Kraków Lokalizacja: Kraków Kontaktowanie: Post autor: gajowa » 10 sty 2007, 22:52 I ciąg dalszy Załączniki powiększenie 200x Obraz ( KiB) Przejrzano 6083 razy powiększenie 200x Obraz ( KiB) Przejrzano 6083 razy Powiększenie 200x wygląda na młodego osobnika Obraz ( KiB) Przejrzano 6083 razy J-23 entuzjasta Posty: 653 Rejestracja: 09 gru 2004, 23:45 Lokalizacja: Breslau niegdys Wrocław Post autor: J-23 » 12 sty 2007, 10:49 Gajowa pisze:Zdjecie nr 003 robione w powiększeniu 80x Wielki ten robal... i w dodatku podwojny?. U diplozoon samiec zrasta sie z samica tworzac taki "dublet", ale to jest pasozyt skrzelowy. Raz jeden znalazlem podobnego robala (zblizonej wielkosci ale pojedynczego), W SLUZIE WYPLUTYM PRZEZ SKRZELA. Tez sie nie ruszal- prawie. Przy dluzszej obserwacji okazalo sie, ze potrafi sie wydluzyc-skrocic. Do dzis nie mam pojecia co to takiego, ale pasozytem byl na 100%. Jezeli ten wasz na pewno sie nie ruszal to IMO nie ma sensu wszczynac leczenia, tylko spokojnie obserwowac. Moze to jakies niegrozne robactwo polkniete z pokarmem i nadtrawione? BTW to kolczaste "jajo" przypomina mi pylek kwiatowy niektorych roslin. Wiem ze brzmi to troche glupio ale tak czy owak stawialbym na jakis material pochodzenia roslinnego a nie jajo pasozyta. J-23 gajowa entuzjasta Posty: 1899 Rejestracja: 06 maja 2006, 15:21 Imie i Nazwisko: Barbara Bogdańska Miejsce zamieszkania/miasto/: Kraków Lokalizacja: Kraków Kontaktowanie: Post autor: gajowa » 12 sty 2007, 11:02 Dzięki Hans za podpowiedż. Będę je obserwowac. Jak narazie mają sie świetnie. Jedzą aż miło patrzeć. Basia Gajowa wiesiek entuzjasta Posty: 508 Rejestracja: 07 kwie 2006, 09:12 Lokalizacja: Kraków Post autor: wiesiek » 12 sty 2007, 14:25 Basieńko - chrzanem już te "pasożyty" traktujecie, to jeszcze je potraktujcie profilaktycznie czosnkiem (ale min 3-4 tygodnie). gajowa entuzjasta Posty: 1899 Rejestracja: 06 maja 2006, 15:21 Imie i Nazwisko: Barbara Bogdańska Miejsce zamieszkania/miasto/: Kraków Lokalizacja: Kraków Kontaktowanie: Post autor: gajowa » 12 sty 2007, 14:32 Wieśku Chrzan w akwarium jest, czosnek będę musiała włożyć Basia Gajowa Ambra członek PKMD Posty: 2476 Rejestracja: 06 gru 2004, 20:25 Imie i Nazwisko: Andrzej Sieniawski Miejsce zamieszkania/miasto/: 07-401 Laskowiec Lokalizacja: Laskowiec Post autor: Ambra » 14 sty 2007, 11:26 J-23 pisze:Gajowa pisze:Zdjecie nr 003 robione w powiększeniu 80x Wielki ten robal... i w dodatku podwojny?. ............ Przy dluzszej obserwacji okazalo sie, ze potrafi sie wydluzyc-skrocic. Do dzis nie mam pojecia co to takiego, ale pasozytem byl na 100%. Jezeli ten wasz na pewno sie nie ruszal to IMO nie ma sensu wszczynac leczenia, tylko spokojnie obserwowac. Moze to jakies niegrozne robactwo polkniete z pokarmem i nadtrawione? BTW to kolczaste "jajo" przypomina mi pylek kwiatowy niektorych roslin. Wiem ze brzmi to troche glupio ale tak czy owak stawialbym na jakis material pochodzenia roslinnego a nie jajo pasozyta. J-23 Ja stawiałem na jednokomórkowy glon, ale teza o pyłku kwiatowym także do mnie przemawia. Basia pisała do mnie w tej sprawie i niewiele pomogłem
Jako matka, Basia jest bardzo opiekuńcza i kochająca. Dba o swoje dziecko, nawet wówczas kiedy jest ono już dorosłe. Interesuje się jego życiem i oferuje pomoc czy radę, jednak zawsze w granicach zdrowego rozsądku. Nie jest nadopiekuńcza i zna granice. Praca i kariera. Zmysł artystyczny Barbary przejawia się także w życiu zawodowym.
GłównaPoczekalniaVideo TOP Generator Dodaj hopa Basia to nie imie 0 0 Dodaj własny tekst do obrazka! Kopiuj link Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Dodano przez: Barbarossa4444 Komentarze Zobacz również: Mądrego to aż miło posłuchać Mądrego to aż miło posłuchać dodano przez: franek797 2022-07-25 0 39 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Spanko Spanko dodano przez: pinks 2022-07-25 0 25 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Ogniste Tornado w zwolnionym tempie - Ogniste Tornado w zwolnionym tempie - dodano przez: 2015-11-26 60 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Han Solo Han Solo dodano przez: kUkUn_kk 2022-07-25 0 29 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Dęblin niebezpieczne i nieodpowiedzialne zachowanie na przejeździe kolejowo-drogowym Dęblin niebezpieczne i nieodpowiedzialne zachowanie na przejeździe kolejowo-drogowym dodano przez: djmaniek12 2022-07-25 0 55 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Nie wyżywaj się na kimś za swój podły dzień Nie wyżywaj się na kimś za swój podły dzień dodano przez: zulugula 2022-07-25 0 58 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Bogowie Ikei to kapryśnie bóstwa... Bogowie Ikei to kapryśnie bóstwa... dodano przez: Stworek 2022-07-25 0 37 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Widać, że nie byle kto robił Widać, że nie byle kto robił dodano przez: askafil 2022-07-25 0 32 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Czego mogą nas nauczyć współczesne bajki? Czego mogą nas nauczyć współczesne bajki? dodano przez: Smad 2022-07-25 0 50 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół
Synonyms for imie wlasne and translation of imie wlasne to 25 languages. Educalingo cookies are used to personalize ads and get web traffic statistics. We also share information about the use of the site with our social media, advertising and analytics partners.
Basia (język polski)[edytuj] wymowa: IPA: [ˈbaɕa], AS: [baśa], zjawiska fonetyczne: zmięk. ​?/i znaczenia: rzeczownik, rodzaj żeński, nazwa własna ( zdrobn. od: Barbara odmiana: ( przykłady: ( (…) ojciec do swej Basi mówi zapłakany (…)[1] składnia: kolokacje: synonimy: ( Barbara, Baśka, Basieńka antonimy: hiperonimy: hiponimy: holonimy: meronimy: wyrazy pokrewne: rzecz. Basiuchna ż, Barbara ż, Baśka ż, Basieńka ż, Barbórka ż, barbórka ż, Basiunia ż przym. Basiny, Baśkowy związki frazeologiczne: etymologia: pol. Barbara < łac. Barbara < łac. barbarus < gr. βάρβαρος uwagi: tłumaczenia: ( dla języków nierozróżniających zdrobnień zobacz listę tłumaczeń w haśle: Barbara angielski: ( Babs, Barb, Barbie źródła: ↑ Józef Wybicki: Mazurek Dąbrowskiego Mam na imię Elizabeth. Very good Mam osiemnascie lat.Mam osiemnaście lat Jestem z Ameryki.Basic but correct. Lubię Polska i język polski! Lubię Polskę i język polski.
VIITAK SIĘMUSIAŁO SKOŃCZYĆ - Babciu, chodź biegać - zaproponowała Basia pani Tańskiej. - Moje dziecko, przecie ja mam siedemdziesiąt lat! - odrzekła pani Tańska z goryczą. - No to co, że siedemdziesiąt lat! - rzekła Basia zuchwale. Osłupiała babka. Znieruchomiała na chwilę jak "Dafnis w drzewo bobkowe zamieniona", nagle jednak oczy jej rozbłysły. - A wiesz, dziewczyno, że masz rację! - wykrzyknęła promieniście i rozpoczęła z Basią bieg na przełaj. Dobiegłszy do kanapy szeroko rozpartej, padła na nią bez ducha, jak ów poseł, co od Maratonu jednym tchem do Aten przybieżał. Słynny ów maratończyk nie zwalił się wprawdzie na kanapę, inne natomiast szczegóły w tym sportowym porównaniu są ścisłe. Panna Stanisława, zwabiona hałasem, załamała ręce splótłszy je w ósemkę. - Na Boga, co babcia wyprawia? - Nic nie wyprawiam... młodnieję! - oświadczyła babka gromko. - Nie jestem jeszcze taka stara, aby trochę nie pobiegać. - Przecie babcia ma siedemdziesiąt lat! - Siedemdziesiąt? Może być! I cóż z tego? Byli tacy, co w moim wieku fikali koziołki... Basia, dowiedziawszy się o tym, z niebiańskim zachwytem chciała właśnie namówić babcię do natychmiastowej demonstracji tej tęgiej legendy, lecz właśnie wszedł pan Olszowski. Trzeba go było powitać z piskiem i rzucaniem się na szyję. Tego dnia kończył się miesiąc pobytu Basi u panny Stanisławy, więc się zjawił po "odbiór pakunku". Pilnował terminów co do godziny. Roztropny wyrok salomonowy dwóch niepospolicie światłych mężów, którzy go wydali, trwał w swej mocy i żadnych dotąd nie budził zastrzeżeń. Wesoła ta historia trwała już od roku i obyła się bez tarć i niespodzianych wybuchów. Olszowski zyskał sobie gorącą sympatię babci, która, chcąc mu ją okazać w sposób nieprawdopodobnie serdeczny, obiecywała niezmiennie, że przeczyta jego książki. - Przeczytam je, drogi panie, kiedy będę chora. Jak długo jestem zdrowa, szkoda czasu. - Oby ich droga pani wobec tego nigdy nie przeczytała! - śmiał się Olszowski. - Bardzo rozumnie pan gada! - odpowiadała babka. - I za to pana lubię, i za miłość do Basi. Czy panu to dziewczynisko nie dokuczyło jeszcze? To dziwne! Ja jestem zmachana podczas jej pobytu jak koń po wyścigach. Wczoraj musiałam wyłazić na komodę, ale dziękowałam Bogu, że nie na szafę. A ten pański przeklęty pies wył z radości... Ten kundel ma pomieszanie zmysłów. Gdy nie szczeka, wtedy kradnie. A wie pan, kto tu był wczoraj z wizytą u Basi? Ten stary aktor Walicki. Bardzo miły człowiek, tylko że służąca, która mu otwierała drzwi, zemdlała, bo taką zrobił minę. Czemu on wyprawia z gębą takie sztuczki? Jego też bardzo lubię. Zatrzymałam go na obiedzie, bo go Basia nie chciała wypuścić. Pytam go, czy cielęcina była dobra. Nie odpowiedział nic, tylko zazgrzytał, a Basia zaraz po nim. "To może sos się udał?" - pytam tego mandryla. "Sos ten byłby dobry do zalepiania okien na zimę!" odpowiedział głosem z brzucha. Bardzo zabawny jegomość... Stasia przepada za nim. Coś bym jeszcze panu powiedziała, ale się boję, że się pan wygada. Mężczyźni są to straszni plotkarze... Kobieta nie zdradzi tajemnicy, żeby z niej nawet pasy darto, ale mężczyźni... - Au, au, au! - zawył przeciągle Kibic. Pan Olszowski pomyślał, że to mądry pies. - Przysięgam pani, że ja nie zdradzę! - rzekł z uśmiechem. - Więc powiem panu... Moja Stasia przepada nie tylko za tym hebesem ze zbójecką gębą, ale i za panem! - Nie może być! - Może być, a pan poczerwieniał jak rak. Pewnie pan tymi swoimi książkami zawrócił dziewczynie głowę. Teraz pan rozumie, dlaczego ja boję się je czytać? Miałam dwóch... nie! o ile sobie przypominam, miałam trzech mężów, tylko mi się trochę rachunek pomieszał... Wystarczy! Czemu się pan śmieje? Mogę jeszcze wyleźć na komodę, mogłabym się machnąć jeszcze raz za mąż. - Niech się babcia machnie! - krzyknęła Basia z entuzjazmem. - Słyszy pan? - śmiała się Tańska. - Bóg przemawia przez usta dziecka. Nie wiedziałam, że ten skarb tu się plącze. Znakomity pisarz zamyślił się i patrzył w ścianę, jak gdyby niesłychane na niej działy się historie, pani Tańska zaś wpatrywała się w niego z czujną, łapczywą uwagą, jak rybak wpatruje się w pławik wędki: chwyciła ryba czy nie chwyciła? Pani Tańska bowiem, pierwszorzędny dyplomata, miała swoje tajemne plany. Nikt o nich nie wiedział prócz kucharki, która przy tym ministrze grała rolę tajnego radcy. Kucharka była słynną powagą w sprawach sercowych. Tępy człowiek patrząc na świeżą polędwicę pomyślałby głupio, że to tylko polędwica; w jej oczach przybierała ona kształt cierpiącego, krwawiącego serca, które nieszczęśliwa miłość przywiodła do ostatecznej zguby. Na tajemnych naradach z panią Tańska oświadczyła dobitnie, że prowadzenie dwóch domów dla Basi jest jawnym nonsensem i że panna Stasia powinna wyjść za pana Olszowskiego. - To nic - mówiła roztropnym szeptem - że pan Olszowski nie ma uczciwego zajęcia i musi pisać książki. Gdyby trochę pochodził i poszukał, pewnie by znalazł jakąś pracę i wtedy by go odeszło to pisanie. Takie czasy, proszę wielmożnej pani, że człowiek czepia się byle czego i musi wymyślać różne figle migle, a potem podają go na pośmiewisko. W naszym domu wszyscy go palcami pokazują, a jedna pannica z trzeciego piętra zawsze na schody wybiega, aby go zobaczyć, jak cudaka. Niechby się tak ożenił z naszą panienką, zaraz by się to skończyło. Chłopisko musi być dobre, a wąs ma taki śliczny jak ten sierżant, którego mi jedna małpa ze Złotej ulicy odbiła. Babcia zajmowała też lekceważące stanowisko wobec literatury, pan Olszowski jednak podobał się jej bardzo. Nie był też w zamysłach babki do pogardzenia fakt, że na "wyprawnej" bieliźnie nie trzeba by zmieniać znaków. Inicjały Stasi i pana Olszowskiego były przecie te same. To też dobra wróżba. Dlatego, gdy Basia spędzała czas w jej domu, zapraszała go często, a on skwapliwie korzystał z tych zaproszeń. Gdy pochwalił jakąś potrawę, babcia objaśniała go szeptem: - To Stasia robiła! Panna Stanisława, usłyszawszy to pewnego razu, zaprotestowała gwałtownie. - Po co babcia opowiada panu Olszowskiemu takie rzeczy? Przecie babcia wie, że nie ja to robiłam tylko Marcysia. - To co z tego? Mam siedemdziesiąt lat i mogłam zapomnieć. A zresztą, ja wiem, co robię... Ho, ho! Stary ze mnie wróbel!... Czy ty myślisz, że mężczyzna ma serce? Gadanie! Może czasem i ma to serce, ale zawsze ma przede wszystkim żołądek. - Ale co to wszystko ma znaczyć? - Nic, nic... Dlaczego ma zaraz coś znaczyć? - chichotała babka, słynny dyplomata. Słynny dyplomata, Talleyrand w kiecce, nie zauważyła że Basia przysłuchiwała się pilnie jej naradom z tajnym radcą kuchennym. Któż by zważał na berbecia dokazującego z obłąkanym psem? Berbeć przeniósł się tego dnia do pana Olszowskiego z całym swoim żywym i martwym inwentarzem. Pobyt u mężczyzny, któremu można było łazić po głowie i robić z nim, co tylko damska dusza zapragnie, uważała Basia za szczęśliwe wakacje. Z kobietami zawsze trudniej. Panna Stanisława poczęła ją napędzać do abecadła, a babka nauczała domowych porządków. Pani Tańska nigdy nie chorowała, raz jednak zmogło ją, gdy Marcysia, mając wonczas głowę nadzianą szczęśliwą miłością, wylała mleko na dywan. Babcia dostała gorączki i leżała trzy dni. Aż dziw, że nie wołała o lód na nieszczęsną głowę teraz, gdy łajdacki pies Kibic, zielonego pojęcia nie mający o wstydliwej skromności, w obliczu całego świata czynił rzeczy, o których w wytwornym towarzystwie mówić nie wypada. U pana Olszowskiego panowała złota, najzłocistsza wolność. Można było śmiać się przez cały dzień i wywracać dom do góry nogami. Mężczyzna wcale się nie liczy! Nic mu to nie szkodzi, że Michałek wozi Basie na dywanie, a Kibic, nie mając nic lepszego do roboty, obgryza liście palmy. Poza tym w domu dobrego wujaszka wiedziono bujne życie towarzyskie. Wciąż ktoś przychodził, śmiał się, gadał i odchodził. Przyjaciele pana Olszowskiego byli najmilszymi ludźmi. Każdy zawsze coś przyniósł w kieszeni dla infantki Barbary, a jeden z nich namalował Basie na obrazie, który Kibic z zachwytem oszczekał. Rozkoszy było mnóstwo. Do największych należały wyprawy z wujaszkiem do parków i jazda automobilem, o czym zawsze wiedziała stolica. Kibic bowiem, przez rozkosz pędu pozbawiony tej odrobiny zmysłów, którą posiadał, darł się jak opętany i szczekał na ludzi, na domy, na latarnie, na wszystko zresztą, z czego składa się świat. Dniem niezapomnianym dla Basi było przedstawienie teatralne. Trochę jej było markotno, że nie zabrano tego idioty Kibica, ale zapomniała o tym szybko, niebotycznie przejęta. Stała obok pana Olszowskiego siedzącego w pierwszym rzędzie tuż przed samą sceną. Miała wypieki na twarzy, jak zresztą cała obecna w teatrze dzieciarnia. Czegoś podobnego jeszcze chyba nie widziano na świecie! W wielkim blasku zjawiły się tęczowe anioły i tak cudnie śpiewały, że pewnie niebo się otworzyło i było słychać, co się tam dzieje. Pastuszkowie przybieżeli i nawoływali się tak śmiesznie, że boki zrywać. Jeden wołał do drugiego: "Mój Macieju, ty nam powiesz, albowiem ty sam wszystko wiesz!" Potem, gdy zasłona uniosła się w górę, pan Olszowski szepnął: - Teraz uważaj, Basieńko! Na tronie siedział straszliwy król Herodes i tak z nagła zaryczał, że wszystkie dzieci, jak zastrachane pisklęta, przytuliły się do swoich matek. Okropny to był widok! Srogi król toczył dokoła ponurym spojrzeniem, jak gdyby szukał, kogo ma pożreć. Basia cofnęła się w lęku i przylgnęła do pana Olszowskiego. Przecie ten zły król może tylko ręką sięgnąć i porwie ją jak kurczę. Dusza Basi zaczęła szukać ciemnego zakątka i byłaby odwiecznym zwyczajem uciekła do najciemniejszego: w pięty, gdyby król Herodes nie zazgrzytał. Uczynił to tak przeraźliwie, jak gdyby zgryzł garść orzechów. W ciemnej sali zakrzyknęło piskiem przelękłe dziecko. A Herodes znów zgrzytnął tak, że mu się z zębów posypały iskry, i zakrzyknął piekielnym głosem: - "Jam jest król Herod, potężny pan świata!" Wtedy stało się coś niesłychanego! Basia zaczęła słuchać jak oczarowana i nagle na zalękłej jej twarzyczce zjawił się szczęśliwy uśmiech. - Wujcio! - pisnęła z radością. Zanim pan Olszowski zdołał ją powstrzymać, Basia jak sarenka przebiegła przez kilka stopni wiodących na scenę i z krzykiem rzuciła się w ramiona zdumionego Heroda. Berło wypada z krwawej jego ręki, dzikie spojrzenie przybrało wyraz cokolwiek głupawy, a gębę otworzył szeroko. Znieruchomiały wszystkie dzieci w teatrze, ujrzawszy ten czyn nadludzkiej odwagi, bo przecież Herodes jednym kłapnięciem paszczy pożre tę głupią dziewczynkę. Straszny król jednak tak dokumentnie otumaniał, że zapomniał o swoich obowiązkach i zamiast pożreć niewinne stworzenie bez soli i pieprzu, zawył nadludzkim głosem: - Basia! Uczynił się nieprawdopodobny rwetes i tumult, gdy dziewczyna jednym skokiem znalazła się na kolanach krwawego straszliwca i w radosnym opętaniu pociągnęła za jego kruczoczarną brodę, spoza której, jak spoza burzliwej chmury, ukazało się przerażone oblicze Walickiego, najkrwawszego Heroda wszystkich czasów. W gazetach napisano o tym zdarzeniu, a Walicki przez cały tydzień nie pokazywał się ludziom na oczy. - Jaki z ciebie łapserdacki Herod! - mówił do niego przyjaciel Szot. - Nawet dziecka nie przestraszysz! - Poznała mnie po zgrzytaniu... - odrzekł Walicki śmiertelnie smutnym głosem. Pan Olszowski serdecznie go przepraszał i pocieszał. - Nawet ja pana nie poznałem - mówił. - Ale to dziecko tak pana kocha, że poznałoby pana nawet w przebraniu diabła. Pan jest świetnym aktorem, a Basia jest nieznośną dziewczynką. - Wczoraj kilkoro pędraków omal nie zemdlało na widowni! - rzekł z dumą Walicki. Basia, której pan Olszowski wytłumaczył, że nie wolno było króla Heroda ciągnąć za brodę, wycałowała oblicze aktora, dość niejasne odnosząc wrażenie, że całuje ryżową szczotkę, więc się morderca niewinnych młodzianków rozrzewnił i obiecał, że już będzie dobry i nie będzie dybał na niewiniątka. Babcia Tańska śmiała się tak z tej awantury, że ją mocno kucharka musiała trzymać, aby się kobiecina nie rozleciała. Przyszedłszy jednak do równowagi i do przyrodzonego rozsądku, udzieliła panu Olszowskiemu zbawiennych rad. - Po co pan smarkulę prowadzi do teatru? Co to za pomysł? Ja byłam w teatrze po raz pierwszy, gdy doszłam do pełnoletności, a przecie zemdlałam, kiedy na scenie jakiś dziki Murzyn zadusił swoją biedną żonę. - Otello! - śmiał się pan Olszowski. - Ach, to pan zna tę sztukę? - zdziwiła się babcia patrząc na niego z szacunkiem. - Myślałam, że już wszyscy zapomnieli o tym sztuczydle, bo to przecie grali przed pięćdziesięciu laty. Gdyby ją teraz grali, ten Walicki nie tylko że zadusiłby niewinną kobietę, aleby jej jeszcze dla wszelkiej pewności poderżnął gardło scyzorykiem. Zaprosiłam go na niedzielę na obiad, ale pod warunkiem, żeby przyszedł z przyprawioną brodą. A wie pan, co mi ten Herod odpowiedział? Powiada: "To zbyteczne, proszę pani! U pani bez tego można często znaleźć włos w zupie!" Taki opryszek! Ale ja go lubię... Pan też niech przyjdzie, bo będzie indyk. Rodzice Stasi przysłali... Pewnie zdechł, bo teraz na indyki przyszła jakaś cholera, ale kto nie wie, ten zje. Pan Olszowski nie zjadł jednakże indyka ani też pan Walicki nie przyczepił sobie sztucznej brody, bo stało się nieszczęście. W piątek wieczorem zadzwonił telefon w mieszkaniu pani Tańskiej. - Basia zachorowała! - mówił zdławionym głosem pan Olszowski. - Niech panna Stanisława... - Już jedziemy! - krzyknęła babcia nie pozwoliwszy mu dokończyć. Panna Stasia nie mogła za nią nadążyć. Starowinka biegła przez ulicę nie zwracając na nic uwagi, byle szybko znaleźć auto. Po upływie dziesięciu minut pytała, zdyszana: - Co się stało, na Boga? Dziewczynka była bardzo chora. Leżała rozpalona i nie wiedząca o świecie. Krótko obcięte płowe włoski, rozrzucone na białej poduszce, wyglądały jak żytni wianuszek dokoła głowy. Rozchylone usteczka z trudem piły powietrze. Pan Olszowski miał przerażenie w oczach i patrzył z niepokojem na lekarza pochylonego nad Basią. - Zapalenie płuc... - szepnął lekarz po chwili. - O, Boże! - jęknęła panna Stanisława. Babka spochmurniała. Spojrzała na lekarza i spytała groźnie, chociaż szeptem: - Czy pan jest dobrym lekarzem? Lekarz spojrzał na nią z głębokim zdumieniem. - Mam wrażenie, szanowna pani... - Bo jeżeli sam pan nie poradzi, zawezwie się dwóch, trzech... - Myślę, że ja wystarczę, jeśli jednak szanowna pani... - Daj pan spokój z tą "szanowną panią"... Niech się pan nie gniewa. Gadam głupstwa ze strachu, bo ja mam siedemdziesiąt lat. Czy to groźne? - Nie będę ukrywał... Pani Tańska załamała się i tak nagle osłabła, jakby jej podcięto nogi. - Panie doktorze... - mówiła zblakłym, wymęczonym szeptem. - Niech pan ratuje to dziecko... To sierota... I cała nasza pociecha... Bóg panu zapłaci... No i ja też!... Niech ją pan ratuje! - Uczynię, co tylko jest w mocy ludzkiej - odrzekł lekarz wzruszony. - Śliczne, biedne dziecko! Spojrzał z żywym współczuciem na trzy zalękłe twarze i serdecznie, zachęcająco uśmiechnął się do każdej. - Proszę mną rozporządzać... - Mówił. - Zjawię się o każdej porze, każdej chwili. Potem odbył długą naradę z babką w osobnym pokoju. Nie było można przenieść dziecka do mieszkania pani Tańskiej, więc dom Olszowskiego zamieniono w sanatorium, na którego czele stanęła ona. Po krótkiej zalękłej chwili słabości odzyskała swoją czerstwą, wspaniałą energię. Juliusz Cezar w najsroższej bitwie z Wercyngetoryksem nie dowodził genialniej niźli ona. Siódme poty biły na Michałka, a panna Stanisława i Olszowski przypominali Murzynów z najczarniejszych czasów niewolnictwa. Dzielna starowina walczyła o życie dziecka z namiętną pasją. Gdyby mogła była ujrzeć na własne oczy wciąż zbliżającą się śmierć, byłaby jej porachowała kości. Przez kilka nocy nie zmrużyła oka, czujna na każdy szelest i na każde najcichsze westchnienie dziecka. Nie trzeba mu było mierzyć ciepłoty jakimś głupim termometrem; czuła jak najczulszy przyrząd, kobieca ręka pani Tańskiej, położona na piersi dziecka, zdawała się nieomylna. Sędziwa matka kilkorga dzieci znała dobrze wszystkie podstępne czyhania śmierci i wszystkie sposoby unikania jej pajęczych zasadzek. Wspaniałe, wilcze, do śmiertelnej walki zawsze gotowe macierzyństwo obudziło się w niej raz jeszcze. Gorącym blaskiem rozzłociła się iskra w spopielałym życiu. Tylko ona naradzała się z lekarzem, tylko ona tkwiła przy drobnej, bezbronnej istocie jak żołnierz na warcie, opanowana, rozumna, zbrojna w siwe doświadczenie. Wesołe jej oczki spoglądały teraz twardo i ostro. - Nic tu po was! - rzekła do panny Stasi i do Olszowskiego. Oni też czuwali ustawicznie. Panna Stasia miała podkrążone z bezsenności oczy, a Olszowski, milczący i ponury, nie wiedział, co z sobą począć? Teraz zrozumiał, jak bardzo kochał to dziecko. Nie mógł ani czytać, ani pisać. Patrzył rozrzewnionym, najtkliwszym spojrzeniem na tego bezbronnego ptaka, nad którym pływa śmierć, jastrząb bystrooki. Czasem wybiegał na godzinę, aby zanieść wiadomość Walickiemu, Szotowi i swoim przyjaciołom. Babce całował ręce i bez jednego słowa cisnął je do swoich piersi. Przyszła taka jedna noc, ta najgorsza, podczas której śmierć waha się: odejść czy pozostać? W pokoju Basi czuwała pani Tańska z lekarzem, który nie odchodził ani na chwilę. Olszowski siedział w gabinecie z panną Stanisławą i czekał. Milczeli oboje patrząc sobie w oczy w nagłym przerażeniu, ile razy usłyszeli jakiś szmer. Nad ranem babka stanęła we drzwiach. Miała promienie w oczach. - Uratowana! - ogłosiła jakby z radosnym jękiem. Olszowski tkwił przez moment na miejscu, jak gdyby się nie mógł poruszyć, potem zerwawszy się niespodziewanie, chwycił zdumioną babkę w ramiona i zaczął ją całować. Śmiał się, chociaż miał łzy w oczach. - O, babciu! babciu! - gadał ze zdyszanym pośpiechem. Pani Tańska śmiejąc się usiłowała wydobyć się z jego uścisków. - Niech pan przestanie całować starą babę! Wprawdzie jestem przystojna, ale już dość... już dość! A idźże pan do licha! Babcia wytrwawszy na pozycji prawie że straconej zaczęła odsypiać wszystkie noce, pozostawiwszy na straży swoją wierną gwardię. Panna Stasia spędzała przy Basi całe dnie. Olszowski zaś z pielęgniarką - noce. Łajdacko mądry Kibic, osowiały dotąd i smutny na wygnaniu w kuchni, zrozumiał, że można już zawyć radośnie, i został dopuszczony do dziewczynki. Zanim zdołano go powstrzymać, w obłąkanym napadzie radości polizał jej nos i policzek, bladziutki jak mgiełka. Zrzucony przemocą z łóżka, wykonał wspaniały "taniec ogona", bardzo wymyślny i urozmaicony. Basia wracała do zdrowia powoli i zdawało się, że z promienistą ciekawością rozgląda się po świecie. Na jej ustach zakwitł uśmiech jak krokus. Potem zaczęła szczebiotać. - Prędko wyzdrowieje, bo dużo gada - oświadczyła babka. - Prawdziwa kobieta, musi sobie odbić wszystkie stracone słowa. Potem zaczął przychodzić "wujcio Herod" - Walicki, aby i panna Stasia, i Olszowski mogli odpocząć. Urządzał dla Basi całe przedstawienia, wywracał oczy, ruszał uchem i włosami i zgrzytał tak cudownie, że dziewczyna płakała z radości. Jednego dnia z obiadu u pani Tańskiej przyszli wszyscy we troje. - Co się tam dzieje, u Boga Ojca! - zapytała babka w przedpokoju. Z pokoju Basi wylatał ryk rozsrożonej burzy; słychać było bulgotanie piorunów i poświsty wichru; głuche warczenia lwa i przeciągły skowyt wilka. - To Walicki! - szepnął pan Olszowski. - Dziecko umrze ze strachu! - krzyknęła babka. - Niech babcia słucha... - rzekła panna Stasia. - Jeszcze, jeszcze! - wołała Basia. - To było bardzo śmieszne! Walicki odsapnął i znowu zaczął: - Uważaj, dziewczyno! Teraz będzie z Króla Lira. Wielki monolog, ha! Tamto było z Hamleta. Rozległ się przeraźliwy jęk potwornej skargi, a słowa kapały jak łzy wielkości młyńskich kamieni. - Oszalał stary Herod! - rzekła babka. - Nie, droga pani! - mówił rozrzewniony Olszowski. - Każdy chwali Pana Boga, jak umie. Był taki kuglarz-prostaczek, co się modlił pokazywaniem swoich sztuk. Ten biedaczysko nie umie się radować, bo i skąd weźmie odrobinę śmiechu? Chciałby rozweselić dziecko, więc mu wygłasza najwspanialsze tyrady i poświęca się, byle ono się śmiało. O, jakiż to dobry, jakiż to dobry człowiek! Zróbmy trochę hałasu, bo mu będzie przykro, żeśmy słyszeli. Gdy weszli, stary aktor spojrzał na nich podejrzliwie, czerwony i zasapany. - Pan byłby doskonałą niańką - rzekła serdecznie panna Stasia. - Dziecko jest rozradowane... - U ludożerców zrobiłby karierę - mruknęła babcia. Uśmiechnęła się jednak do zacnego aktora. - Panie Antoni - rzekła. - Niech pan jutro do mnie zajdzie, będą pączki. - Nie mam armaty - odrzekł Walicki głucho. - A pączki u pani przypominają armatnie pociski. Ale przyjść mogę... - dodał śmiertelnie smutno. - Wszystko mi jedno, od czego umrę... Tego wieczora słońce zachodziło bogato, jak gdyby chciało ogrzać pokrytą śniegiem ziemię. Złotą, drżącą smugą czepiało się dachów, jakby chciało się tą pajęczą nitką związać ze światem, na który czyhała noc. Babka podreptała do domu, po raz pierwszy wiedząc ściśle, dokąd się śpieszy. Panna Stasia usiadła z jednej strony przy łóżku Basi, a Olszowski z drugiej. Bardzo było cicho i bardzo przytulnie. Kibic w głębokiej zadumie rozmyślał przy ciepłym piecu o ważnych psich sprawach. - Dobrze ci, Basieńko? - spytał pieszczotliwie Olszowski. - Byczo! - odrzekła Basia. - Co takiego? Co to znaczy: "byczo"? Kto cię tego nauczył? - Wujcio Herod. Albo co? A o cioci Stasi mówił: "morowa dziewica". To bardzo śmieszne! I jeszcze mówił, że "zje diabła, kto da babci radę!" Olszowski spojrzał na pannę Stanisławę: - Słyszy pani, co ten bęcwał wygaduje przed dzieckiem? Panna Stasia uśmiechnęła się ślicznym uśmiechem. - Ja się nie obraziłam za "morową dziewicę"... Będziesz już spać, maleńka? "Maleńka" wcale nie chciała spać, bo głęboko nad czymś rozmyślała. Patrzyła bardzo poważnym spojrzeniem to na wujcia, to na ciocię i zdawało się, że coś sobie uparcie przypomina. Wreszcie położyła jedną rączkę na ręce Olszowskiego, drugą na ręce panny Stanisławy i mówiła cichutko: - Ciociu Stasiu!... - Co, Basieńko? - Coś ci powiem... Czemu ty się z nim nie ożenisz? - Z kim?! - zduszonym głosem wykrzyknęła panna Stasia. - Z nim... Z wujciem... Mówię ci: ożeń się! Tak się uczyniło cicho, że słychać było stukot jakiegoś serca. Pan Olszowski dziwnie pobladł i lekko, pieściwie położył rękę na ręce panny Stanisławy. - Ja wszystko robię zawsze - mówił wzruszonym głosem - co każe Basia. - Ja też... - szepnęła panienka po dłuższej chwili. - To ja już będę spać! - oświadczyła Basia. Minęło pierwsze to wiosenne rano, Gdy się spod śniegu wychylił pierwiosnek Patrząc na ziemię, słońcem malowaną, Pełną uśmiechów i ptaszęcych piosnek. Z wiosennym wiatrem radość wciąż przylata, Niebo się rzeką rozlewa błękitną, Miłością wzbiera wielkie serce świata, A ludzkie serca tak jak kwiaty kwitną. Zbierzmy, dziewczynko, kolorowe kwiatki, Co przystroiły wszystkie łąki boże, Potem je zanieś na grób swojej matki, A ja tę książkę obok nich położę. Mateczka twoja cicho się obudzi, Potem czym prędzej twe przeczyta dzieje, A gdy się dowie, żeś wśród dobrych ludzi, Wtedy, szczęśliwa, w głos się roześmieje. A my pójdziemy dalej, coraz dalej, Na świat daleki i na świat szeroki, I tak będziemy razem wędrowali, Jako po niebie wędrują obłoki. Minął poranek, minęła godzina, Co tak beztrosko jak ptaszek świergota; Z Basi się duża zrobiła dziewczyna: W głowie zielono, a serce ze złota. Autora ciężka czeka teraz praca, Bo czytelniczek tak woła gromada: "Niech pan wierszami głowy nie zawraca I co się stało, prędko opowiada!" Dobrze już, dobrze! Lecz niech spokój będzie, Bo - jak rzekł mędrzec rozgadanej pannie: "Biedny jest autor, gdy pod drzewem siądzie, Na którym wróble krzyczą nieustannie!"
Kup Grę z moim kodem Kowal a dostaniesz 3% rabatu dziękuje :)Eneba - https://www.eneba.com/?af_id=KLLC5kontakt biznesowy/współpraca - kllcbiznes@gmail.com Se
Dziś imieniny obchodzą Basie. Zobaczcie najlepsze życzenia imieninowe, wierszyki i krótkie SMS dla Basi. Imieniny Basi [ŻYCZENIA IMIENINOWE, WIERSZYKI, SMS]Z okazji imienin, życzę Pani dużo zdrowia w uśmiech na Pani twarzy zawsze gości, a życie nie sprawia wiatr pieśń niesie Pani radosną, aby Pani zawsze czuła się jak pachnących kwiatów i śpiewających motyle na dłoni Pani Barbarze siadały i najskrytsze marzenia ptaki po niebie latały i Pani Basi szczęścia z Pani oczu leciały tylko radosne łzy, tak jak wiosną pachnące trudnych chwilach niech gwiazdy nad Panią czuwają i właściwą drogę wybrać nie pozwolą nigdy Pani zginąć i żadnego szczęścia Basi [ŻYCZENIA IMIENINOWE, WIERSZYKI, SMS]Niech smutek zniknie w górskim potoku,by radość kwitła jak róża – co roku,by na Twej twarzy promyczek słońcanigdy nie zniknął i trwał do końca,niech Cię nie trapią żadne zmartwieniai niech się spełnią wszystkie marzenia.>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na <
Mama Basi ma dość codziennego gotowania. Dziś dowodzenie w kuchni mają przejąć Tata i dzieci. Wspólne przygotowanie kolacji to ciężka praca i jeden wielki bałagan, ale ostateczny efekt tak dobrze smakuje! Basia to współczesna, zabawna i mądra przyjaciółka dla Twojego dziecka. Przygody Basi pomagają dziecku zrozumieć świat, pokazują, jak poradzić sobie w trudnych sytuacjach
Tradycyjne polskie imiona: żeńskie i męskie Polskie imiona przez pewien czas wypierała moda na imiona bardziej nowoczesne i obcobrzmiące. Teraz typowe polskie imiona wracają do łask. Sprawdź, które imiona nadawane w Polsce mają polskie, a nawet staropolskie korzenie. Przedstawiamy najpopularniejsze polskie imiona dla dziewczynek i chłopców. Choć wydawać by się mogło, że większość naszego społeczeństwa nosi polskie imiona, tak naprawdę niewiele z nich ma korzenie w polszczyźnie. Wśród imion chętnie nadawanych przez naszych rodaków wiele pochodzi z języków obcych, mamy więc w polskim imionniku między innymi imiona germańskie, greckie, łacińskie i hebrajskie, a także wiele innych. Są jednak już tak długo używane w naszym kraju, że uznaliśmy je za imiona polskie. Poniżej przedstawiamy listę typowych polskich imion, które wywodzą się ze staropolszczyzny. Spis treści: Tradycyjne polskie imiona Polskie imiona obcego pochodzenia Najpopularniejsze polskie imiona męskie Najpopularniejsze polskie imiona żeńskie Tradycyjne polskie imiona Tradycyjne polskie, które przez lata były bardzo popularne w naszym kraju, często mają pochodzenie słowiańskie. Wiele z nich jest ostatnio nadawanych rzadziej, a szkoda, bo niektóre mają wyjątkową, piękną etymologię. Oto najpopularniejsze imiona polskie. Polskie imiona męskie: Bogdan – dany od Boga, Bogusław – sławiący Boga, Bolesław – bardziej sławny, Bronisław – ten, który strzeże sławy, Czesław – ten, który oczekuje sławy Jarosław – pełen wielkiej sławy, Kazimierz – niszczący pokój, Miłosz – miły, miłowany, Mirosław – sławiący pokój, Radosław – sławiący radość, Sławomir – sławiący pokój, Stanisław – niech stanie się sławny, Wojciech – waleczny, cieszący się z walki, Zbigniew – ten, który pozbył się gniewu Polskie imiona żeńskie: Bogumiła – miła Bogu, Bożena – darowana od Boga, Czesława – ta, po której spodziewają się sławy, Dąbrówka – ta, o... Sitting forever, looking at heaven Wanting it so much A born worrier, you better wake up to your heart Or you'll break it, forsake it I can't stand by and let you ruin it We've come so far to be turned down now I'm on your side, I'm a friend To be certain isn't easy anyway Come to heaven I'm waiting, but tomorrow never comes Come to heaven Now or never, just take it Oh baby, you only have to ?-Pytajnik-? zapytał(a) o 13:27 Czy Basia to zdrobnienie od Barbary? 1 ocena | na tak 0% 0 1 Odpowiedz Odpowiedzi Mystery_eu. odpowiedział(a) o 13:29 Nie , od Andrzeja ;) 4 0 Anu-leczka odpowiedział(a) o 13:29: hah dobre :D Anu-leczka odpowiedział(a) o 13:29 To chyba oczywiste że tak 1 0 missdarusia odpowiedział(a) o 13:29 No raczeej ? 0 0 Prophecy odpowiedział(a) o 13:31 Yep ;) 0 0 jjayjoker987 odpowiedział(a) o 13:33 TTTTTTTTAAAAAAAAAAKKKKKKKKKKKK 0 0 blocked odpowiedział(a) o 13:37 nie, bara bara to skrót od Barbary;D 0 0 Uważasz, że ktoś się myli? lub E5cA.
  • zgntdzx393.pages.dev/31
  • zgntdzx393.pages.dev/94
  • zgntdzx393.pages.dev/82
  • zgntdzx393.pages.dev/74
  • zgntdzx393.pages.dev/82
  • zgntdzx393.pages.dev/94
  • zgntdzx393.pages.dev/36
  • zgntdzx393.pages.dev/36
  • basia to nie imie